Wilkołaz w czasach zarazy

Kiedy prawie 10 lat temu przeglądałem biblioteki cyfrowe w poszukiwaniu okruchów wilkołaskiej historii, naknąłem się na informacje o epidemii cholery w końcówce XIX wieku, która dotknęła między innymi naszą miejscowość.

Wtedy, w 2016 roku byłem zaskoczony tymi informacjami, w świadomości miałem w zasadzie tylko najczęściej przywoływane: pandemię hiszpanki i średniowieczną czarną śmierć. Dzisiaj, parę lat po covidzie epidemie i pandemie nie są czymś abstrakcyjnym, dotyczącym czasów sprzed współczesnej medycyny, łatwo tłumaczącym się niewiedzą i, nie ma co owijać w bawełnę, brakiem elementarnej higieny naszych przodków.

Mór, zaraza od zawsze budziły uzasadniony lęk. Być może tak głęboko w powszechną świadomość wryła się XIV epidemia dżumy, która zdziesiątkowała Europę. Szacuje się, że zaraza zabrała do około 60% populacji Europy, ale weźmy pod uwagę, że to tylko statystyczna liczba, bo jeśli już gdzieś pojawiło się "morowe powietrze", potrafiło zabić prawie całe wioski, czy miasteczka. Jak to wyglądało u źródeł Urzędówki? - nie wiemy. Co ciekawe to właśnie z tego okresu mamy pierwsze piśmienne informacje na temat Wilkołaza. Jednak, co na pierwszy rzut oka paradoksalne, ale całkiem uzasadnione, ten tragiczny epizod pozwolił na nowo odrodzić się gospodarczo przeludnionej (w ówczesnym rozumieniu) i wyniszczonej ekologicznie średniowiecznej Europie. Dżuma powracała jeszcze raz na jakiś czas do Europy aż do XIX wieku, ale nie były to już takie kataklizmy jak u schyłku średniowiecza.

Od powietrza, głodu, ognia i wojny,
Wybaw nas, Panie!

śpiewamy w suplikacji, a umieszczenie na pierwszym miejscu powietrza, morowego powietrza wydaje się być nieprzypadkowe, bo nawet w dzisiejszych czasach stajemy prawie bezradni wobec jego niszczycielskiej siły.

Epidemia cholery z 1892 roku była ostatnim tak dużym objawieniem się tej choroby w naszym kraju. Nie był to też pierwszy jej przypadek, bo pojawiała się już wcześniej. Między innymi w latach trzydziestych XIX wieku przyniesiona została ze wschodu przez rosyjskie wojska tłumiące powstanie listopadowe.

Sama choroba powodowana jest przez bakterie przecinkowca cholery, a główną drogą przenoszenia jest picie skażonej wody (głównie ludzkimi odchodami). Rozszerzaniu się zasięgu cholery sprzyjał niski poziomu higieny, zwłaszcza w miejskich ośrodkach, gdzie dostęp do czystej wody zdatnej do bezpiecznego spożycia był bardzo ograniczony. Na wsiach, gdzie gęstość zaludnienia była mniejsza, a dostęp do studni z czystą wodą łatwiejszy, sytuacja była nieco lepsza, ale też daleka od ideału.

W lipcu 1892 roku Gazeta Lekarska donosiła: 

Od 3 tygodni pisma codzienne podają cyfrę osób, umierających na cholerę w gubernijach południowo-wschodniej Rossyi dokąd zawleczoną ona została z portów morza Kaspijskiego. [...] państwa sąsiednie ogłosiły już kwarantannę towarów i osób przybywających z miejsc zarażonych.

A. Polak w artykule “Epidemie cholery w XIX wiecznym Lublinie” na stronie Ośrodka “Brama Grodzka - Teatr NN” pisze o początkach epidemii w Lublinie:

W początkach sierpnia 1892 roku z Rostowa nad Donem do Biskupic [wieś w gminie Trawniki w powiecie świdnickim, przyp. A.G.] przyjechała kobieta z chorym dzieckiem. Dziecko, które zbadał lekarz lubelski Marek Arnsztajn zmarło z objawami, które mogły sugerować cholerę. Dnia 19 sierpnia 1892 roku, około pięciu dni po tym wydarzeniu, zachorował mężczyzna mieszkający na ulicy Jatecznej, niedaleko miejsca, gdzie przebywała kobieta z dzieckiem. Doktor Staniszewski potwierdził przypadek cholery, zwanej azjatycką. Chory zmarł w szpitalu żydowskim. W jego domu zachorowały kolejne osoby.

Polak przytacza również zrelacjonowany w Gazecie Lekarskiej opis przebiegu choroby: 

W samym początku pojawienia się choroby w Lublinie przebieg jej bardzo często był piorunujący, lub nadzwyczaj gwałtowny. Choroba kończyła się np. w przeciągu doby. […] Prawie wyłącznie choroba grasuje między ludźmi klasy biednej. Najczęściej ulegają jej starozakonni.

O nadciągającej ze wschodu groźbie wiedziano już na początku roku. Czyniono więc przygotowania, dość opieszałe z resztą. W Lublinie dokonywano przeglądu publicznych studni, szpitali epidemicznych, dzielnic w sposób szczególny narażonych na rozprzestrzenianie się choroby, głównie biednych żydowskich, pozbawionych studni. Powołano też Lubelską Komisję Sanitarną koordynującą działania. Polak pisze: 

Miasto podzielono na 8 rewirów sanitarnych, nad którymi pieczę sprawowało 4 opiekunów: 2 lekarzy i 2 osoby cywilne. Zadaniem cywilów było kontrolowanie sytuacji sanitarnej, dezynfekcja toalet i dołów kloacznych oraz oczyszczanie rynsztoków. Kontrolowano żywność na bazarach, w restauracjach i jadłodajniach. Przygotowano miejsca dla chorych w szpitalach: p.w. św. Jana, p.w. św. Wincentego i w szpitalu żydowskim.

Być może w pewnym stopniu ograniczono dzięki temu skutki epidemii, jednak pod koniec lata i jesienią cholera zbierała już swoje żniwo.

Prowincja broniła się jak mogła, głównie prewencją. Gazeta Warszawska z 15 września 1892 odnotowuje:

Korespondent nasz z Kraśnika w gub. lubelskiej pisze w liście z dnia 10-go września:

Od czasu zapadnięcia u nas dwóch żydów na cholerę, przybyłych z Lublina, przedsięwzięto, tak w mieście jak i w okolicy najenergiczniejsze środki ostrożności. Urządzono przydewszystkiem punkt obserwacyjny na szosie, prowadzącej z Kraśnika do Lublina; postawiono więc pod wsią Wilkołaz rogatkę i oddano pod ścisły dozór straży, złożonej z czterech włościan, oraz strażnika ziemskiego i felczera.

Stacyą sanitarną zawiaduje dr. Łukasiewicz. Wszystkich bez wyjątku podróżnych jadących od Lublina, poddaje się dezynfekcji.

Z tej samej gazety dowiadujemy się, że w guberni kieleckiej podróżnych przybywających z miejsc objętych epidemią poddawano obowiązkowej ośmiodniowej kwarantannie.

W Kurierze Warszawskim z 16 września 1892 roku znajdujemy dokładniejsze dane na temat zachorowań, uzdrowień i zgonów:

Warsz. Dniewn. pomieszcza następne dane o przebiegu cholery w gubernji lubelskiej od chwili jej ukazania się po dzień 13-ty września: w mieście Lublinie zachorowało osób 736, wyzdrowiało 308, zmarło 209, pozostało chorych 219; w powiecie lubelskim: w m. Łęcznej zachorowało osób 119, wyzdrowiało 35, zmarło 40, pozostało chorych 44; w osadzie Biskupicach zachorowało osób 141, wyzdrowiało 89, zmarło 51, pozostała chora 1;
[...]
w pow. janowskim: w m. Kraśniku zachorowano osób 6, wyzdrowiało 2, zmarło 2, pozostało chorych 2; we wsi Wilkołazy zachor. osoba 1 i ta zmarła;
[...]
Ogółem w gubernji lubelskiej po dzień 13-ty września zachorowało osób 1,207, wyzdrowiało 527, zmarło 378 i pozostało chorych 301. Wszystkie miasta i wsie w gubernji lubelskiej, w których od czasu ukazania się w granicach gubernji epidemji cholerycznej zdarzyły się po dzień 13-ty września wypadki cholery, mają według urzędowych danych 101,756 mieszkańców. Ponieważ po dzień 13-ty września było 1,207 wypadków cholery, a 301 śmierci, przeto jeden chory przypada na 84 mieszkańców, a jeden wypadek śmiertelny na 338. Zestawiwszy liczbę chorych na cholerę i zmarłych na nią oddzielnie z ludnością m. Lublina, a oddzielnie z ludnością innych miejscowości, to stosunek wypadnie różny: w Lublinie przypadnie jeden wypadek choroby na 74 mieszkańców i jedna śmierć na 210 mieszkańców, w pozostałych zaś miejscowościach razem wziętych, jeden wypadek choroby na 103 mieszkańców i jeden wypadek śmierci na 288.

Widać więc, że w bezwzględnych liczbach najdotkliwiej epidemię odczuł Lublin, choć Biskupice, w których odnotowano pierwszy przypadek, otrzymały bardzo bolesny cios. Ta miejscowość w 1846 roku liczyła 905 osób, więc zachorowanie 141 i śmierć prawie ⅓ z nich musiała być dla mieszkańców traumatycznym doświadczeniem.

Wilkołaz i inne miejscowości powiatu kraśnickiego szczęśliwie oparły się rozszerzającej się chorobie, między innymi dzięki restrykcjom opisanym w Gazecie Warszawskiej. Można się jedynie zastanawiać czy rzeczywiście 1 zmarły wyliczony w Kurierze Warszawskim wyczerpuje wilkołaskie ofiary cholery.

Zaskakująco przedstawia się wilkołaska parafialna Księga Zgonów z lat 1890-1894. Otóż liczba odnotowanych zgonów w kolejnych latach przedstawia się następująco:

Niestety akta nie zawierają przyczyn śmierci, więc nie wiemy dlaczego rok 1891 był tak tragiczny, a kolejny epidemiczny zakończył się jedną z najmniejszych liczb pochówków.

Ostatni przypadek cholery w Lublinie odnotowano 20 listopada 1892 roku. Tę chorobę zdiagnozowano w sumie u 2284 osób z 53 612 mieszkańców Lublina, zmarło 833 chorych. Na terenie Lubelszczyzny epidemia trwała przez 156 dni. Na 1 102 665 mieszkańców guberni lubelskiej zachorowało 6282, zmarło 2665 osób.

Czy dziś możemy odnaleźć w Wilkołazie ślady tamtych dni? Bezpośrednio raczej nie. Ale bardzo charakterystycznym znakiem lęku przed morem i oddaniu się pod opiekę boską są krzyże choleryczne, morowe. Charakteryzują się dodatkową poprzeczną belką. Jeden z nich znajdował się (a może jeszcze istnieje) na terenie Wilkołaza lub najbliższej okolicy. Uwieczniłem go na zdjęciu w czasie jednej z wycieczek rowerowych w 2000 roku. Znajduje się przy skrzyżowaniu dróg na Białowodzie przy lesie zaleskim (poniżej mapka z dokładnym umiejscowieniem).

 

 

Źródła: